Jabłkowe cynamonowe pancakes* z serkiem kremowym i masłem kokosowym.
Apple cinnamon pancakes* with cream cheese and coconut butter.
*Jeden klasyczny, jeden czekoladowy.
Śniadanie zjedzone w towarzystwie kolekcji słoników od znajomego, przywiezionych prosto z Turcji :)
Dodając do nich zeszłorocznego słonia z Egiptu (od tego samego kolegi), mam już małe stadko ^^
Obiecałam na dziś relację z I Wrocławskiego PseudoPółmaratonu vel I Nocnego Wrocławskiego Nielegalnego Półmaratonu.
Na bieg, jak już wiecie, przyjechała do mnie Sylwia, Ala oraz Siaśka - i z nimi przez cały dzień przeżywałam stres pt.: "Ogarniasz, że dzisiaj biegniemy półmaraton?". Odpowiedź zawsze była jedna: "Nie".
Jakoś przetrwałyśmy do wieczora i ok. 18 przyszedł czas na szykowanie...
Przede wszystkim zrobiłyśmy jedzenie przeznaczone do zjedzenia po biegu. Padło na mój klasyczny makaron, który często podmieniam na kaszę czy ryż, a przepis jest już tutaj.
Potem ostatnia przekąska przed biegiem, ubieranie się ("No doradź mi, lepiej w tej fioletowej czy technicznej?!"), przypięcie numerków i ruszamy na start.
Na stadion wybrałyśmy się z kolegą Ali - Tomkiem. Początkowo miał nam tylko kibicować, a jak wyszło... To za chwilę ;)
Start biegu zaplanowany był na godzinę 20, o 20.20 wyszła jednak informacja, że został przesunięty na 21 (jakoby z powodu jakiegoś wypadku). O 21 przesunięto na 21.30, a o 21.30 półmaraton został... odwołany. W tym momencie znany był już prawdziwy powód: policja miała zastrzeżenia do oznakowania i zabezpieczenia trasy. Nie brzmi to zbyt poważnie, ale np.: na jednym z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w mieście postawiono 5 pachołków, które zostały natychmiast rozjechane przez samochody.
Po tej radosnej informacji organizator został wygwizdany, zawodowcy (którzy przecież przyjechali po kasę i puchary) się wycofali, a cała reszta, czyli kilkutysięczny tłum - ruszył w długą.
Tak, Tomek ruszył z nami ;). Jak się przyjrzycie, to zobaczycie, że na nogach ma sandały.
Początkowo ruszyliśmy trasą półmaratonu, jednak pierwszy odłączyli się na 2. kilometrze, następne grupki po nawrotce na około 7., potem kolejne na kolejnych i tak część przebiegła półmaraton, część mniej, efekt był jednak jeden - rozbiegliśmy się po całym Wrocławiu, tworząc niemały chaos.
Halo, czy on nie zauważył, że prawie 4 tys. ludzi jednak biegnie? Może będziemy chcieli się napić?
Wolontariusze przy punktach nie chcieli oddać wody, izotoników i bananów, jedna kobieta długo obstawiała przy swoim, jednak przez upartość organizatorów zdecydowała, że... rozrzuci wszystko po ulicy. I rozrzuciła. I uratowała wiele osób.
To, co się tam działo, było naprawdę niesamowite. Ludzie biegli dla samej idei biegania, stojący na chodnikach przybijali piątki (nawet policjanci pilnujący bezpieczeństwa - dodam, że spisali się w tym znakomicie), obcy ludzie częstowali np.: krówkami, oddawali swoje wody, izotoniki i butelki z mineralną krążyły między biegaczami, każdy sobie pomagał. Coś pięknego.
Na trasie musieliśmy kilka razy zwolnić ze względu na niedawną kontuzję i Sylwii, i moją, i Ali - niemniej jednak nie biegliśmy przecież dla czasu. Na metę dotarliśmy po 2 h 33 min (niestety na zdjęciu nie ma Sylwii, bo przez nogę musiała biec prosto na metę - ja zaciągnęłam resztą na jeszcze małą pętelkę, aby dobić do minimum 21.097 m, bo, jak się okazało, w pewnym momencie skróciliśmy przez przypadek trasę i mogłoby zabraknąć paru metrów).
![]() |
Wcale nie wyglądam, jakbym miała się popłakać ;) |
Na miejscu czekali na nas moi rodzice, rodzice Ali oraz tato Tomka (tak, Tomek dobiegł w sandałach, chociaż nigdy w życiu nie biegał... dobry początek, nie?), którzy robili mnóstwo zdjęć oraz ratowali wodą i bananami.
Dostaliśmy pamiątkowe medale, choć potem okazało się, że po ogłoszeniu odwołania zawodów, ludzie brali je garściami (jeden facet wziął 5 na przykład).
Z ciekawości podeszłam do organizatora z pytaniem, co stało się ze statuetkami. Odpowiedział: "A, statuetek to już dawno nie ma! Stały na scenie i po odwołaniu półmaratonu ludzie od razu je pozabierali".
Aha. Okej.
Mam pytanie tylko... na co np.: jakiemuś 20-letniemu mężczyźnie statuetka za wygranie kategorii K-50? Albo takiej mnie za bycie najstarszym biegaczem w tym Półmaratonie?
A na koniec - stretching :D
jak robisz tak pulchne pancakesy? ubijasz białko ?:)
OdpowiedzUsuńNie, po prostu ciasto jest gęste, do tego trochę sody i rosną ;)
UsuńNajważniejsze, że przebiegliście z uśmiechami na twarzy! :) Miło mi się oglądało te zdjęcia. No i śniadanie ze słoniowatą rodziną <333333 haha :D
OdpowiedzUsuńGenialne zdjęcia - sądząc po uśmiechach, wszystko poszło świetnie :)
OdpowiedzUsuńRozchwytywanie medali i statuetek jest żenujące... Ludzie naprawdę bywają dziwni. Dobrze, że jednak udało Wam sie dostać medale, bądź co bądź przebiegłyście, w ciekawej i nielegalnej atmosferze, istny biegowy zryw społeczny!:)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM TOMKA chociaż Go nie znam ! :D
OdpowiedzUsuńJesteście mega !!
Oglądam zdjęcia, czytam notkę i uśmiecham się do monitora już z 20min :)
Emma masz niesamowitą figurę i jesteś piękna <3
Dziękuję :) ♥
UsuńWow, ale wielkie place! Jak je robisz? :)
OdpowiedzUsuńZ normalnego ciasta na pancakes smażę dwa placki zamiast 5-6 ;)
UsuńPrzepis na klasyczne tutaj, do połowy ciasta dodałam kakao (przed przewróceniem kładłam plasterki jabłka).
Mmm porywam tego apetycznego puchatka <3
OdpowiedzUsuńCzytając całą relację z półmaratonu, można się tylko odrobinę wczuć jak naprawdę było, bo to trzeba przeżyć! :D Pozazdrościć i gratuluję samozaparcia :)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś też królują na stole pancakes :P Zdjęcia świetne :)
OdpowiedzUsuńBrawa dla Was dziewczyny ! :)
OdpowiedzUsuńCzytając tego posta i oglądając zdjęcia uśmiechałam się do ekranu :> Tyle w Was pozytywnej energii, super ! :)
I śniadanie, pyszne, uwielbiam Twoje placki :)
świetna przygoda, zapewne zapamiętacie ją do końca życia;) dla właśnie takich chwil warto żyć;p
OdpowiedzUsuńO jejusiu , ale fajnie :D
OdpowiedzUsuńZazdroszcze!
A placki pyszne :)
Świetna relacja, szalenie wyglądacie biegnąc ulicami miasta :D To musiało niesamowicie wyglądać.
OdpowiedzUsuńZabierania statuetek w ogóle nie rozumiem, co za ludzie, brak słów..
No i brawa dla kolegi, przebiec taki odcinek na pierwszy raz i to w sandałach! :D Szacunek!
Fajna sprawa! :) I mimo kilku przeciwności - tyle uśmiechów! Aż sama się uśmiecham czytają i oglądając! I dzisiejsze śniadanie też przykuwa oko. Chciałabym, żeby ktoś mi robił takie śniadania :D
OdpowiedzUsuńSuper przygoda, właśnie takie rzeczy najdłużej zostają w pamięci:)
OdpowiedzUsuńA śniadanie jak zwykle mistrzowskie!
EMMA DO ZABICIA SIĘ NIE NADAJESZ!!!!! :DDD
OdpowiedzUsuńTE ZDJĘCIA MNIE KOMPROMITUJĄ!!!
UDUSZĘ CIĘ, POSOLĘ, POĆWIARTUJĘ, I ZJEM! A ZDJĘCIA TEGO CZYNU WSTAWIĘ NA BLOGA! :D
...i zrobisz ze mnie obiad? :D
UsuńWiedziałam, że za ostatnie możesz się wkurzyć :* ale nie wiem, co masz do pozostałych, fajne są!
świetnie, podoba mi się ta relacja ,a wy wszystkie super wyglądacie !
OdpowiedzUsuńpyszne śniadanie , te pancakes są boskie *-*
Ale to musiało być cudowne przeżycie ! Z całego serca wam gratuluję i szczerze zazdroszczę ! :-) kolega wykazał się ogromną determinacją ale w takim towarzystwie to każdy cz wytrwał :-) co do ludzi zabierających medale i statuetki to serio jacys dziwni. Życzę zan więcej wspólnych biegów :-P
OdpowiedzUsuńFantastyczna relacje. Wspomnienia będziecie miały niesamowite:)
OdpowiedzUsuńDobra relacja. Oddała cały ten chaos, który tam panował. :D
OdpowiedzUsuńJesteście świetne! :) A najbardziej zadziwił mnie Tomek. On niczego nie trenuje? Ot tak przebiegł sobie 21km?! Jestem pod wrażeniem. :D
ja również jestem ! :D
UsuńJeździ na rowerze. Kondycja jest, ale - kurczę - to nie bieganie! :D
UsuńNo, ale w takich momentach można zauważyć różnice w wytrzymałości organizmu kobiet i mężczyzn. Mój ojciec jest raczej aktywny, dużo chodzi, zimą jeździ na nartach, lat 50. Wiosną pojechaliśmy do lasu i on, ot tak sobie przebiegł 18km, nie forsując się przy tym specjalnie:D
UsuńŚwietna relacja :D
OdpowiedzUsuńI pankejki cudne! :)
Ej, w następnym roku biegnę z Wami:D!.
OdpowiedzUsuńSerio myślisz, że po tej porażce i kompromitacji będzie powtórka za rok? ;)
UsuńEj ja też !
Usuńja myślę, że będzie powtórka, żeby właśnie poprawić wizerunek:) wtedy też biegnę z Wami:)!
Usuńhej, ten bieg musiał, musiał, chociażby przez swoją nielegalność, poświęcenie wolontariuszy, wsparcie innych być po prostu cudowny.
OdpowiedzUsuńa tak poza tym, to medale są chyba nagrodą za ukończenie biegu nie? Nie potrafię ogarnąć jak można wziąć medal (a już kilka to totalna masakra) za bieg, którego się nie przebiegło. To chyba jedyne, co psuje aurę tego półmaratonu, ale i tak pewnie było warto :)
Był cudowny :) Dokładnie z tych powodów.
UsuńCo do zabierania nagród, to podejrzewam, ze ludzie liczą, że niedługo drogo je sprzedadzą. Niby szybko się taka akcja w tak dużym biegu nie powtórzy, ale ja nie wierzę, że będzie można się na tym wzbogacić (na allegro już jest koszulka techniczna za 1000 PLN, nikt na razie nie kupuje ^^). Różni są ludzie i różne rzeczy siedzą im w głowach ;)
wyślij mi zdjęcia, no :*
OdpowiedzUsuńmozna wam tylko pozazdroscic! niewiadomo czy kiedys jeszcze beda takie nielegalne biegi!mialyscie okazje poczuc to wszystko! :D swietna relacja i zdjecia!
OdpowiedzUsuńrelacja genialna :D
OdpowiedzUsuńkażdego dnia jesz tyle samo gram białka, węgli i tłuszczu czy zmieniasz proporcje?
OdpowiedzUsuńW dni treningowe nieco więcej białka i węgli, ale samo tak wychodzi ;)
Usuńpodasz tumblr? :)
OdpowiedzUsuńhttp://emmaslifestyle.tumblr.com :)
UsuńPodoba mi się atmosfera tego maratonu.. A legalnie jeszcze przecież przebiegniesz na 100 procent! :)
OdpowiedzUsuńmyśslisz że jeśli chce zrzucić 2-3kg i jem dziennie ok.1800kcal (wczoraj np.zjadłam 2030 a dzisiaj podliczając zaplanowany jadłospis wyszło mi tylko 1550) są szanse że zdrowo schudnę nie zrzucając przy tym mięśni? dodam że ćwiczę na siłowni 2-3 razy w tygodniu i biegam. węgli na dziś wyszło mi 150g a białka 118g.
OdpowiedzUsuńJak mam Ci odpowiedzieć na to pytanie? Przecież to zupełnie indywidualna sprawa ;)
Usuńjesteście boscy:) myślami byłam z Wami:)! ciałem - na zawodach w Oleśnicy:)
OdpowiedzUsuńWyglądają jak osobne ciacha, super są :D
OdpowiedzUsuńI zazdroszczę Ci przyjaciół, sukcesów i w ogóle okoliczności z tym całym bieganiem. Podziwiam !
ale trzeba Wam dziewczyny przyznać, że ładnie umięśnione jesteście:)
OdpowiedzUsuńSądząc po uśmiechach na twarzy było pewnie super! Śniadanie świetne!
OdpowiedzUsuń