Serek wiejski i jogurt naturalny z muesli, jabłkiem, macą razową i wiórkami kokosowymi.
Cottage cheese and plain yogurt with muesli, apple, wholewheat passover bread and desiccated coconut.
Niecierpliwych przepraszam za zmuszenie do czekania, cierpliwym bardzo dziękuję za cierpliwość :).
Obiecałam napisać notkę o początkach mojego biegania, więc w końcu nadszedł ten czas.
Zawsze podobała mi się idea biegania - zakładasz słuchawki z muzyką, sportowe buty, sportowy strój i idziesz biegać. Biegniesz długo, bo możesz już biec długo bez zatrzymywania (każdy w końcu może), biec w rytm muzyki i nawet jeśli ludzie na mnie patrzą, to nie przejmować się nimi. Na zasadzie:
teraz jest mój czas.
Pierwszy raz biegać poszłam jesienią 2010 roku, gdy wróciłam z mamą z wycieczki rowerowej, pod koniec której się pokłóciłyśmy. Słysząc o zbawiennych na stres skutkach biegania, założyłam trampki, oznajmiłam, że idę biegać (mama:
biegać ?!) i poszłam.
Mój pierwszy "trening" biegowy przedstawiam na mapce poniżej:
Jest to pętla wokół stadionu żużlowego.
Całkowity dystans:
1.72 km
Średni czas:
20 minut
Średnia prędkość:
11:38 min/km
Forma biegu:
próba biegu ciągłego z czterema postojami na rozciąganie (? ;))
Wróciłam do domu czerwona jak burak, położyłam się na podłodze i odpoczywałam po treningu.
I byłam z siebie dumna. I wszelkie smutki poszły w niepamięć, wspomnienie niedawnej sprzeczki z mamą znikło, a ja przekonałam się, że bieganie naprawdę działa tak, jak się o tym mówi.
Szkoda, że przez następny rok ani razu nie poszłam biegać...
Mniej więcej w kwietniu 2011 roku przypomniałam sobie o tym sporcie, wybrałam się z mamą do sklepu sportowego i kupiłam najtańsze buty biegowe, jakie znalazłam. Kosztowały ok. 75 złotych, ale jak biegowe to biegowe, poza tym nie wiedziałam, czy w ogóle złapię na dobre biegowego bakcyla. Złapałam na okres lipiec - wrzesień, kiedy to moja codzienna trasa wyglądała tak (tym razem obok stadionu):
Dystans:
4.20 km
Średni czas:
30 minut
Średnia prędkość:
7:08 min/km
Forma biegu:
bieg ciągły :)
Widać więc, że progres był, jednak urozmaicenie trasy co najmniej marne. Biegałam tak 3-4 razy w tygodniu, aż w końcu mi się znudziło i sezon jesienny zakończyłam biegiem nieco dłuższym (jednak zupełnie spontanicznym:
a, dobiegłam dotąd, to pobiegnę już dalej), po którym padłam jak kawka i nie założyłam biegowych butów aż do kwietnia 2012 ;).
Tą trasą biegam czasem do tej pory.
wtedy/dzisiaj:
Dystans:
5.78 km
Średni czas:
45 minut / 31-32 minuty
Średnia prędkość:
7:47 min/km / 5:25 min/km
Od tamtej pory biegam już zawsze bez przerw (poza wymuszonymi, np.: przez czerwone światło na pasach).
Statystyka mojego biegania na przestrzeni miesięcy przedstawia się w formie sinusoidy...
|
kliknij na wykres, aby powiększyć |
...chociaż nie jest to zbyt mądre ;).
Na pewno byłoby inaczej, gdyby nie dwie poważniejsze kontuzje, w tym jedna ciągnąca się przez okres lipiec - wrzesień. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak ciągnąć tę sinusoidę dalej i w tym miesiącu przebiec 60 km ^^
/oczywiście żartuję, będę wracać do biegania powoli i spokojnie, ale też bez przesady; jak wyjdzie, to niedługo się przekonam ;)/