Hej,
znacie te burze mózgów, które nawiedzają, kiedy nie da się zasnąć?
Wczoraj jedna z nich zmusiła mnie do postanowienia, że kończę z tym blogiem.
To zmierza donikąd. Zdjęcia śniadań robię z automatu, przestało mi to już sprawiać przyjemność, kończą mi się pomysły, a całość robi się męcząca - bliższe mi osoby na pewno zrozumieją, bo wiedzą, o czym mówię.
Bloga nie usuwam, nie będę tu po prostu w żaden sposób aktywna - również w komentarzach.
Może to zmusi co mniej samodzielnych Anonimowych do pokopania tutaj i poszukania informacji, bo, wierzcie mi, bycie darmową poradnią dietetyczno-treningową, która na okrągło musi się powtarzać, bo pytania wciąż są te same - męczy. Na każde z nich znajdziecie odpowiedź, szczególnie przy pomocy tagów czy wyszukiwarki na prawym marginesie. Ewentualnie ponownie odsyłam do forów sportowym, np.: KFD :)
Dzięki temu może będę mogła bardziej poświęcić się mojemu drugiemu blogowi - Emma Gotuje. Chciałabym móc powiedzieć, że chcę go "dopieścić", ale jego trzeba po prostu odnowić, bo jest zwyczajnie zaniedbany. Od dzisiaj postaram się bywać tam częściej i zrobić z tamtego miejsca moje "główne miejsce" w sieci, jednak bardzo proszę - nie zasypujcie teraz tam pytaniami o dietę i treningi, to blog kulinarny - z przepisami. Nie będę ich publikować.
Być może kiedyś założę blog o sobie, o sporcie... ale na razie zostanę przy tamtym jednym.
Wykorzystajcie te wakacje do końca, nie poddawajcie się, jeśli chodzi o treningi, odżywiajcie się z głową i spełniajcie swoje marzenia :) Ściskam!
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
piątek, 2 sierpnia 2013
~
Naleśniki pełnoziarniste ze szpinakiem, indykiem i olejem lnianym.
Wholemeal crepes with spinach, turkey and flax oil.
Przedtreningowo - lecę z rana na siłownię, wczoraj był trening siłowy, dziś więc wystarczą aeroby... i w drogę. Opuszczam Was na weekend i wybywam do Berlina, śniadań w tym czasie raczej nie będzie, ale... no, zobaczymy :).
W poniedziałek ktoś prosił o jadłospis w komentarzach. Przepraszam, za brak wpisów od tamtego czasu, ale dawno nie byłam tak zabiegana...
Dodaję więc zaległe treningowe fotomenu :)
1. Dwa pierogi pełnoziarniste z kurczakiem, kawa z mlekiem.
2. Placki cukiniowe z jajkami w koszulkach, papryką i kurkami, migdały (brak zdjęcia).
3. Kostka gorzkiej czekolady 85%.
4. Pierogi pełnoziarniste z kurczakiem, szpinak, trochę mleczka kokosowego, kawa z mlekiem.
trening siłowy: klatka + triceps
5. Indyk z białym ryżem, pomidorami i mleczkiem kokosowym.
Warzywa: pomidory, szpinak, marchewki, ogórki małosolne.
poniedziałek, 29 lipca 2013
~
Placki cukiniowe z kurkami, jajkami w koszulkach i papryką.
Zucchini pancakes with chanterelle mushrooms, poached eggs and pepper.
Wybaczcie powtórkę, ale nie mogłam się powstrzymać... szczególnie po kupnie kurek oraz fakcie ich idealnego zestawienia z jajkami ;)
Po południu lub wieczorem zapraszam na Emma Gotuje na pierogi - na razie nie powiem jakie, ale zdradzę, że są bardzo popularne, jednak robiłam je pierwszy raz i z pierwszym kęsem stały się moimi ulubionymi.
Chyba, że zgadniecie, o jakich mówię :)
niedziela, 28 lipca 2013
~
Placki cukiniowe, podane z jajkami w koszulkach, pomidorami i bazylią.
Zucchini pancakes, served with poached eggs, cherry tomatoes and basil.
Opis z okładki - kliknij, by powiększyć. |
Czas na kolejną recenzję książki, pierwszą po 5 (!!!) miesiącach. W międzyczasie czytałam co nieco, ale... nie do końca albo po prostu długo ;)
Spóźnieni Kochankowie - książkę tę poleciła mi mama, co jest raczej dziwne, bo do tej pory nie miała czasu na czytanie książek, więc jak powiedziała mi, że kupiła i przeczytała w 2 dni, po czym dała babci (która też woli czasopisma od książek), a babcia przeczytała w 3-4 dni... nie mogłam być gorsza ;)
Najlepszy opis książki jest z tyłu na okładce, więc od siebie wiele nie dodam... Może tylko tyle, że skłania do refleksji, opisuje, jak kochać i być kochanym. Romansidło z ogromną klasą, wieloma francuskimi zwrotami (w większości tłumaczone, ale nawet jeśli nie, to bez problemu da się połapać - ja tego języka nie znam w ogóle, a po tej lekturze kojarzę kilka słówek), odrobiną muzyki klasycznej (pasja Mirabelle) i malarstwa (pasja Jacka), wraz ze szczyptą biegania głównego bohatera, na które jest czas codziennie przed śniadaniem. Może to tylko mały szczegół, jednak moim zdaniem - jako, że poczułam, co bieganie robi z człowiekiem - odgrywa tu dużą rolę na psychice Jacka vel Jacques'a, jak zwykła go zwać Mirabelle.
Bohaterka, 71-letnia kobieta, straciła wzrok, gdy była nastolatką. Nie zaznała żadnej miłości poza siostrzaną - szybko została osierocona, a przez swoją ślepotę była skazana na samotność. Gdy więc między kochankami dochodzi do jakiegokolwiek zbliżenia, dialogi między nimi są nieco zabawne (kobieta zachowuje się i mówi bowiem jak nastolatka - zresztą trwa w tym stanie pod każdym względem, tak bowiem pamięta i widzi Paryż, po którym teraz chodzi z białą laską, tak pamięta siebie i resztę świata), jednak nadaje to inności lekturze.
Książkę polecam dojrzałym osobom z duszą romantyczną, którzy nie szukają książki o najbardziej intymnych kontaktach dwójki ludzi, a raczej o sensie miłości oraz tym, że widzieć można nie tylko oczami, czego Mirabelle uczyła Jacques'a, a miłość nie patrzy na wiek oraz niepełnosprawności...
Subskrybuj:
Posty (Atom)