Oat waffles with cottage cheese, cherries, currants and apricots in vanilla sauce, Ricore with vanilla soy milk.
Mój pierwszy bieg na Śląsku i pierwsze podbiegi zaliczone. Jednocześnie nawet pierwszy bieg w takim skwarze, pomimo tego, że był już wieczór i teoretycznie powinno być chłodniej... Do tego spacer w świetle księżyca, późne rozmowy na temat planów na następny dzień (m.in. zakupy kulinarne!) i o północy padłam. W sumie nic dziwnego, spałam wczoraj 3,5 godziny i żyłam chyba tylko na kawach. No, i na śniadaniowym jabłku, które nieźle pobudziło do życia ;).
Dziś po 9 godzinach snu Sylwia obudziła mnie zapachem gofrów dochodzących z dołu.Tego nie da się zignorować, nogi same poniosły mnie po schodach :).
Porywam tą czereśnię znad serka ;)
OdpowiedzUsuńPysznie ;)
OdpowiedzUsuńte gofry z tymi morelkami wyglądają cudnie !
OdpowiedzUsuńznakomite śniadanko ;)
Jak juz pisalam u Sylwi, mialyscie wysmienite sniadanie. Zazdroszcze takiej pobudki :)
OdpowiedzUsuńgofry, te pierwsze które mi wyszły:D
OdpowiedzUsuńpyszne gofry :)
OdpowiedzUsuńo,mam takie same kubki z euro ^^
ja dzisiaj też gofry miałam :D z ricottą i masłem orzechowym
OdpowiedzUsuńale wasze lepsze... :D
mniam *.*
OdpowiedzUsuńjak Wam doobrze ! :D świetne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńah, zazdroszczę takiej wspaniałej pobudki! :-)
OdpowiedzUsuńte morele muszą być wspaniałe :) nie dziwię się, też bym się obudziła :)
OdpowiedzUsuńwygladaja oblednie ;)
OdpowiedzUsuń