Kluski lane na mleku z dynią, pistacjami i prażoną gruszką z cynamonem.
'Muggy noddles' with milk, pumpkin, pistachios and pear roasted with cinnamon.
Stęskniłam się przez święta za moimi ukochanymi kluskami lanymi :) ♥
Dziękuję za zaszczepienie we mnie miłości do tej piosenki. Przycisk replay gwałcę teraz wszędzie - na yt, na iPodzie i w Media Player (przynajmniej się nie tnie, tak jak yt).
Ale z teledyskiem najlepsze, koleś w zielonej bluzie (potem beżowym sweterku) z lekko przymglonym wzrokiem jest genialny :)
Takie śniadanie to obłęd :D energia na cały dzień.
OdpowiedzUsuńlane sa pyszne ;)
OdpowiedzUsuńa ja tak dawno nie jadłam lanych :(
OdpowiedzUsuńDawno nie jadłam lanych, oj dawno...
OdpowiedzUsuńO znowu mi przypominasz o lanych kluseczkach :) Muszę zrobić, strasznie się stęskniłam za nimi. Fajna piosenka, wpada w ucho :D
OdpowiedzUsuńdzięki Tobie spróbowałam jakiś czas temu te kluseczki - pokochałam od razu!:) często robię na kolację:D
OdpowiedzUsuńMuszę je w końcu zrobić, ale troche sie boje :)
OdpowiedzUsuńA tam, nie ma się czego bać! Najwyżej wyjdą Ci zbyt drobne i następnym razem zrobisz gęstsze ciasto (powinno mieć gęstość śmietany 12%, nie leistej kremówki czy nawet jogurtu naturalnego) albo po prostu kluski kładzione :)
UsuńJa często część sobię lanych, a część kładzionych, ale nie opisuję tego, bo nie widać na zdjęciu ;) W smaku tak samo, a mam kluski różnych rozmiarów ^^
lane <3
OdpowiedzUsuńoj chyba sobie kiedyś strzelę dredy:D
Dready są świetne, kiedyś strasznie chciałam sobie zrobić, potem mi przeszło, teraz znowu chętnie bym się zdecydowała, ale szkoda mi włosów, bo dbam o nie strasznie i wszyscy mi mówią, że mi ich zazdroszczą ;) W sumie dzięki temu je polubiłam, bo zawsze ukrywałam w koku, a potem zniszczyłam dwiema trwałymi...
UsuńO a jak dbasz o włosy? :> Mogłabyś coś polecić? :)
UsuńTzn. nie jestem żadną ekspertką, ale włosy to dość istotny element mojego życia :D
UsuńZawsze używałam szamponu nadającego włosom objętości, potem do włosów kręconych (2 lata trwałej), potem regenerującego, a teraz wygładzającego "smooth" firmy Syoss.
Swego czasu stosowałam też jedwab w spray'u i bardzo chwalę, ale przeszłam na mleczko i mgiełkę z termoochroną firmy Marion (do kupienia chyba tylko w internecie, ale bardzo polecam), bo jednak męczę dolną połowę włosów prostownicą.
Są z natury idealnie proste, gładkie i miękkie, więc szkoda mi ich, bo po dreadach mogłabym ich nie odzyskać :)
Mama mi kiedyś opowiadała, że jako bobas (lub trochę starsza niż bobas, bo chodzi o wiek, w którym powinnam mieć już jakąś czuprynę ;)) byłam prawie łysa, dosłownie 3 włosy na krzyż. Podcinała mi je ciągle przez kilka miesięcy i w końcu zaczęły się robić gęste, więc praktykuję do teraz i systematycznie podcinam :) Tylko nie o kilka mm, a cm, bo katowane prostownicą końcówki po dwóch trwałych szybko się niszczą, a chcę w końcu wyjść na prostą... (fajna gra słów, swoją drogą - na prostą ;)).
Łał :D Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź :) Właśnie kupiłam ostatnio jedwab w sprayu, bo podcinałam końcówki i fryzjerka mi poleciła, a włosy po nim są świetne i delikatne. Zgadzam się podcinanie końcówek bardzo odżywia włosy :) Mi się trochę przerzedziły, ale biorę też skrzyp, mam nadzieję, że coś pomoże. Już wyglądają zdrowiej z czego jestem niezmiernie zadowolona. Spróbuję może tej mgiełki i mleczka, jeśli znajdę jak polecasz ;) A ja za to miałam straszną czuprynę od urodzenia. Czarne, gęste loki, dosłownie biała murzynka na mnie mówili :)
UsuńZawsze się tak rozpisuję, nie umiem się streszczać :) Na polskim wypracowania też mam dwa razy dłuższe niż inni ;)
UsuńJa też miałam godną podziwu czuprynę, ale po prostu po jakimś czasie włosy zaczęły wypadać garściami i nic, dosłownie nic nie działało, a faszerowana byłam różnymi rzeczami, włosy też, a skutek dało dopiero systematyczne podcinanie, nawet kiedy włosy były długości 3 cm, a widać było więcej skóry na głowie niż włosósw...
te kluseczki przywołują we mnie wspomnienie dzieciństwa. :) ostatnio aż sobie takie zrobiłam, żeby przypomnieć sobie stare, dobre czasy. widzisz, a ja tobie dziękuję za "iron lion zion" marleya, bo właśnie po posłuchaniu tej piosenki kiedyś na twoim blogu chyba się do niego w końcu przekonałam.
OdpowiedzUsuńNie, to nie mój brzuch. Właśnie jak mój blog mówi - dążyć do ideału i dlatego wstawiłam takie zdjęcie. Zgadzam się jest mega motywacją dla mnie i za pewnie dla wielu osób ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=YDdpSIAnuGY ... a ja gwałcę replay tej piosenki ;) chłopaki grają u mnie 2 lutego :) Aga
OdpowiedzUsuńU mnie grali na One Love prawie obok mojego domu :D.
UsuńSzkoda tylko, że jeszcze wtedy średnio słuchałam reggae i niekoniecznie ten koncert był moim marzeniem ;)
nastepnym razem nie przegap :) chlopaki fajnie graja :)
UsuńAga
Nie ma takiej opcji, są zbyt genialni, żeby przegapić :)
UsuńWłaściwie najpierw wiedziałam o One Love (kto by nie wiedział ;)), potem był koncert, a potem dowiedziałam się, że Mellow Mood tam grali. Na długo zaniemówiłam z powodu swojego niemyślenia... Mellow Mood i SOJA, teraz żałuję niesamowicie :(
lane kluseczki - idealny początek dnia !
OdpowiedzUsuń