Easter bkfst: boiled eggs, crepes with horseradish egg paste and ham, baked chicken pie.
Czasem nie wszystko idzie zgodnie z planem. I wcale nie mam tu na myśli tej jakże wiosennej pogody, bo przecież aura jest iście świąteczna. Szkoda tylko, że ta aura pomyliła Wielkanoc z Bożym Narodzeniem ;).
Ale wracając do tematu, to wszystko bierze się z faktu, że nie lubię żurku i w tym roku postanowiłam się do niego nie zmuszać*. A jako, że domownicy mają małe żołądki ;), to reszta śniadania nie była obfita. Mimo wszystko zadowoliłabym się kanapkami z tymi nielicznymi dodatkami, gdyby... chleb nam totalnie nie sczerstwiał. Ale od czego mamy patelnię? ;)
Na głód nie narzekam. Ciast napiekłam, ciastek napiekłam, więc nawet brak chleba nam nie przeszkadza, chociaż pasztet i polędwica z pewnością smakowałyby lepiej w jego towarzystwie.
Zdjęciami wypieków pochwalę się jutro, przepisami także niebawem na Emma Gotuje :).
*Swoją drogą, to z tymi świątecznymi barszczami jest u nas mały problem, kiedy dziadkowie mają przy sobie oboje wnucząt. Ja nie lubię białego, natomiast mój brat cioteczny nie przełknie w wigilię czerwonego, a obydwa są pierwszą i podstawową potrawą świąteczną...
Jeszcze raz wesołych! A na jutro życzę poniedziałku pełnego śnieżek, bo jest ryzyko, że przygotowana do oblania kogoś woda w wiadrze zamarznie i uderzenie może być bolesne... ;)
To zdjęcie jajek, pasztetu (?) i wędlin jest idealne! :))
OdpowiedzUsuńBarszcz biały wolę od czerwonego i - o dziwo, co roku mnie to zaskakuje - jednak u mnie w domu od tego zaczyna się niedzielne śniadanie, cóż - rok w rok mnie to zadziwia, kiepską mam pamięć:p
o miłość do nalesników nawet przejawiła się w święta;p świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńA ja bym zjadła taką zupkę w chlebie :) Miałam piec domowe, ale jednak nie robiliśmy barszczu :D Ale takie naleśniki to świetny pomysł, zjadłabym :D Chwal się wypiekami chwal :) A ten pasztet uwielbiam, mogłam go upiec :<
OdpowiedzUsuńŻurku co do zasady nie lubię. Chyba,że sama go zrobię na zakwasie. Wtedy z chęcią zjadam. Spróbuj samemu się zabrać a nóż widelec zasmakuje. Smaki się nam zmieniają. ;)
OdpowiedzUsuńJa zurek i barszcz bialy uwielbiam! A Twoje zdjecia sa sliczne i takie rodzinne!<3
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię żurku, ale chlebki świetnie wyglądają :D
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na te naleśniki! mimo że nie lubię świątecznego jedzenia, takie coś przemawia do mnie jak najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńNaleśniki na świąteczne śniadanie? Interesujące ; d
OdpowiedzUsuńa dzisiaj rozmawiałyśmy z mamą o tych chlebkach, że trzeba za rok się postarać :D
OdpowiedzUsuńNo widzę, że jesteś taka uzależniona od naleśników, że nawet na wielkanocne śniadanie je smażysz (żartuję oczywiście) ;)
U mnie są już drugi rok z rzędu :) Tylko rok temu byłam na święta sama z mamą, więc też jadłam, nawet dodałam na bloga.
UsuńO, tutaj - klik :).
Usuńżurek - też nie przepadam, ale zawsze u nas na święta ;)
OdpowiedzUsuńpysznie zastawiony stół u ciebie , i miałaś naleśniki *-* mniam !!
czekam na przepisy na pyszne wypieki ;)
p.s. upiekłam twój sernik klasyczny - boski ,dzięki za super przepis ;D
Proszę, bardzo się cieszę :) Też w tym roku upiekłam :).
Usuńile -twoim zdaniem- powinien trwać trening obwodowy w domu?
OdpowiedzUsuńDlaczego w pytaniach zaznaczacie "w domu"? Trening obwodowy to trening obwodowy. Każdy trening siłowy powinien trwać ok. 45-70 minut. Nie ma sztywnej zasady "tyle i koniec", to zależy m.in. od zestawu ćwiczeń i poziomu zaawansowania.
Usuńu mnie nigdy nie ma barszczu białego na Wielkanoc. Za to na Boże Narodzenie mama gotuje pyszny czerwony :)
OdpowiedzUsuńco to jest to FBW które zaznaczyłaś w treningu na ENDO?
OdpowiedzUsuńGoogle... Zamiast pytać tutaj, już dawno miałabyś odpowiedź ;)
Usuńczyli po treningu z Zuzką Light obowiązują takie same zasady odnośnie posiłku przed i po treningowego jak w przypadku treningu aerobowego tak?
OdpowiedzUsuńTak.
UsuńEmmo a pisałaś, że jesteś otwarta na sugestie dot tematów postów, więc może napisałabyś pare słów o maśle orzechowym i jego zdrowotności? bo gdzieś niedawno pisałaś że nie jest takie zdrowe, a to moja zguba w sumie bo jem ciągle, a wymówka to - przecież to orzechy, to zdrowe.. np chipsy moge odmowic od razu, bo wiem, że to syf, ale tutaj jest gorzej.. może raczej ograniczyć? jak gorzką czekoladę, czyli z umiarem? czy całkowicie wyeliminować? jestem ciekawa co myślisz, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie, bo o maśle orzechowym rozprawiam zawsze i wszędzie; to dość ciekawy temat i mit żywieniowy, jakoby było zdrowe. Ale obawiam się reakcji wielu blogerek-fanek masła i, tym bardziej, Anonimowych. Że wszystko jest dla ludzi, wszystko można jeść... no niestety, ale to szkodzi nawet w najmniejszych ilościach, ale dopiero na przyszłość. Postaram się coś napisać na ten temat, ale nie będę się rozwodzić, żeby nie wywołać sobie pod śniadaniem jakiejś mini-wojny ;).
UsuńCo do czekolady, to nie będę tu pisać oddzielnie. Jest zdrowa i zawsze mam ją pod ręką, ale taką z zawartością min. 75% kakao (poza ritter z orzechami - 50%, ale jest taaaaka pyszna ^^), aktualnie 78% z Rossmanna. Do wypieków natomiast używam lidlowskiej 74% lub wedlowskiej 64%.
Co do ilości, to niby optymalnie jest taka kostka wedlowska dziennie lub dwa razy większa (gdy tabliczkę dzielą na 10 kwadratów) co dwa dni, ale zupełnie się tego nie trzymam. Jem, gdy mam ochotę, a mam ochotę w jeszcze zdrowych granicach, chociaż zdarzy się tydzień bez czekolady i tydzień, gdzie jej ilość wykracza poza zdrowy rozsądek, np.: teraz czas świąteczny ;).
Tu akurat możemy powiedzieć, że "wszystko jest dla ludzi, byle w umiarze", bo moim zdaniem przy maśle nie - chyba, że domowym.
oo no to właśnie właśnie, jednak inaczej przy maśle, a inaczej przy czekoladzie.. i rozumiem doskonale, już widzę oburzenie. wiem to po sobie - sama do tej pory nie chciałam przyjąć wersji, że masło to może być niezdrowe, bo po prostu jest za dobre. ale czas otworzyć niektórym oczy; ci, którzy będą mieli wystarczająco rozumu w głowie, posłuchają :)
Usuńps. bardzo lubię Twoje 'rozprawy' :) i odpowiedzi, jak np ta (^^), bo po prostu są bardzo rzetelne, to się ceni.
:) Dziękuję. Cieszę się też, że są na świecie jeszcze ludzie otwarci na takie informacje i chętni na zmianę. Tu chodzi głównie o prażenie, a prażyć można w domu w niższej temperaturze. Orzeszki ziemne też nie są może najzdrowsze, jest kilka lepszych wyborów (o tym też napiszę), ale nie można powiedzieć, że fistaszki same w sobie są złe, także tego... ;)
UsuńNo to super, będę czekać w takim razie cierpliwie, bo wiem, że napisanie takiej porządnej notki troche może potrwać :)
Usuńmiłego dnia!
Emmo, skoro lubisz wywodzić się na temat jedzenia to bardzo chętnie przeczytam co sądzisz o mojej sytuacji dotyczącej jedzenia.
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy temu zaprzestałam bo pojawiły się problemy zdrowotne, ale swoimi czasy się odchudzałam. Z mięs jadłam i wciąż jem tylko same piersi z kurczaka bądź ryby( na obiad oczywiście ), czasami zdarzy się kotlet schabowy u babci na obiedzie czy jakieś inne mięso ale to tylko od święta. Dziadek twierdzi, że potrzebne jest mi inne mięso jak np. wołowina, cielęcina..on chciałby żebym ja jadła jakieś gulasze, kotlety itp., z tego mięsa, ale ja go po prostu nie lubię. Wołowina jest dla mnie za twarda i ma dziwny smak, podobnie jak cielęcina. Czy to prawda, że trzeba jeść też inne mięso niż tylko pierś z kurczaka? Przecież pierś to źródło białka i jest zdrowsza od tej tłustego wołowiny, prawda?
Może zacznijmy od tego, że wołowina jest chudziutka, a cielęcina jeszcze bardziej ;).
UsuńLiczy się nie tylko zawartość białka, ale także innych składników, których nie liczy się nawet na najbardziej "wyliczonej" diecie. Jeśli nie masz problemów zdrowotnych, to możesz wciągać samego kurczaka, ale pamiętaj, że to mięso najbardziej naładowane hormonami, strydami itd. Wołowina jest kopalnią żelaza, którego brak może prowadzić do anemii - to nie z tym masz przypadkiem problem? To bardzo częste przy ograniczonym sposobie żywienia (jak tutaj: z mięs tylko drób) i anemikami są nie tylko ludzie na diecie lub, jak się wielu osobom wydaje, jest to pierwszy krok do anoreksji. Mój dziadek nie dalej jak rok temu miał anemię, ale zaczął jeść szpinak, buraki, wątróbkę i wołowinę w dziwnych ilościach i, razem z lekami (buraki w tabletkach...) wyszedł z tego.
Wołowina nie jest twarda, ale wymaga dobrego przyrządzenia. Powiem szczerze, że nigdy sama nie robiłam wołowiny (w kawałku; co innego mięso zmielone, które polecam, bo wartości ma przecież takie same), zawsze robiła to moja mama w formie gulaszu (smażyła na dosłownie odrobinie tłuszczu, bo też odżywia się zdrowo, sos zagęszczała mąką pełnoziarnistą) i wychodziło naprawdę przepyszne, a robiła tyle, żeby było na obiad na dwa dni. Sęk w tym, że dusiła to mięso na patelni pod przykryciem przez 2 godziny i wtedy wołowina jest naprawdę delikatna, wręcz rozpadająca się.
Ale przede wszystkim - jak wyglądała Twoja dieta? Była urozmaicona, jadałaś odpowiednią ilość kalorii? Warzywa były w odpowiednich ilościach? Odpowiednich, tzn. nie za mało, ale też czy nie zapychałaś się samą zieleniną ;) No i jakie problemy zdrowotne się pojawiły (tu wracam do tej anemii)?
moja dieta to nie dieta tylko głodówka. jadłam 500-800 kcal dziennie. Teraz od...grudnia 2012 roku jem "normalnie" z tym, że nie jem właśnie słodyczy, fast-foodów no i właśnie mięs oprócz kurczaka. nie przepadam za takimi dziwnymi rzeczami D: znasz może jakieś ciekawe przepisy na przyrządzenie wołowiny?
UsuńAnemii nie mam na pewno bo niedawno miała robione wyniki z krwi i nic nie wykazały.
W takim razie nie ukrywajmy, problemy zdrowotne po takiej "diecie" to najbardziej oczywisty skutek ;) Włącz inne mięsa do diety, żeby uspokoić dziadka, bo wołowina i cielęcina są chude, tylko trzeba je odpowiednio przyrządzić.
UsuńNie znam żadnych przepisów - jak pisałam, nigdy nie przyrządzałam wołowiny poza tymi naleśnikami meksykańskimi, kofte arabskimi i klopsikami w sosie pomidorowym z kuskusem, ale wszystko z mięsa wołowego mielonego.