czwartek, 9 sierpnia 2012

~



Domowy chleb pełnoziarnisty z ricottą, świeżymi daktylami i nerkowcami, kawa z mlekiem.
Homemade wholemeal bread with ricotta, fresh dactyls and cashews, coffee with milk.

Jestem. Wróciłam bogatsza o nowe doświadczenia, nowe smaki i znajomości, nowe wspomnienia i pamiątki (idealnie pasujące do mojego pokoju) oraz lekką depresję, że do następnych wakacji tak daleko. Właściwie, to pierwsze śniadanie po powrocie powinnam dodać wczoraj, ale musiałam odespać i odreagować powrót.
Z roku na rok przekonuję się, że Afryka jest mi niesamowicie bliska. Była taka już przed zeszłorocznym wyjazdem do Tunezji, potem była jeszcze większa, a teraz ponownie zdwoiła siłę. Dlaczego ludzie jeżdżą tam, by doświadczyć, ładnie mówiąc, przelotnych miłości z tambylcami, nie widząc tego, co ich otacza?
W takich miejscach ludzie dzielą się przynajmniej na trzy grupy: panny, które opalają się w zdecydowanie zbyt skąpych strojach (lub bez...) i robią maślane oczy do (w tym wypadku) Egipcjan; ludzi, którzy przyjechali do takiego kraju, gdzie na pewno będzie ciepło i będzie morze, więc będą mogli odpocząć; oraz takich jak ja, którzy idą wgłąb miasta i przyglądają się z fascynacją życiu mieszkańców. Szkoda tylko, że tych ostatnich jest tak mało.
W Sharm el-Sheikh niestety nie miałam zbyt wielu takich możliwości, ponieważ jest to miasto typowo turystyczne, więc albo pięciogwiazdkowe hotele (Hilton, Mariott...), albo sklepy, ale zero prawdziwego życia Afryki. Już więcej zobaczyłam rok temu w Sousse, choć to także nadmorskie miasto turystyczne.
Na szczęście uzupełniłam swoją ciekawość wycieczką do Izraela. Wprawdzie Izrael nie należy już do Afryki, jednak kultura jest bardzo podobna, pomimo tego, że państwo to (geograficznie) należy do Azji*. To nie ta różnica, co Egipt konta Chiny ;).

*Choć Afryka uważa, że Izrael dalej należy do ich kontynentu.



Morze Czerwone...


...ale widok z pokoju też niczego sobie ;).




Mama musiała mi robić zdjęcia non-stop. Nie miałam spokoju nawet podczas obiadu ;).



I na koniec Jerozolima (na drugim zdjęciu widać część Drogi Krzyżowej, bodajże odcinek przed piątą stacją).

Na razie starczy opowiadania i zdjęć, być może więcej napiszę na emmagotuje, a tymczasem wypijam ostatnie łyki kawy w, póki co, najulubieńszym kubku i pędzę do... zoologicznego. Trzeba kupić akwarium na zmartwychwstankę.

40 komentarzy:

  1. Wróciłaś z piękną mini-relacją. ;) Ten kolor morza jest hipnotyzujący.
    I piękny kubeczek nabyłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka jesteś opalona :) Świetnie, że dobrze się bawiłaś:D

    OdpowiedzUsuń
  3. przepiękne zdjęcia i wspomnienia z wakacji cudowne !
    fajnie ,że wróciłaś ;)
    i na śniadanko są me ukochane nerkowce <3
    p.s.czekam na więcej zdjęć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniałe widoki, czysta woda i Ty taka opalona ;) rozmarzyłam się... ;)
    czekam na dalsze sprawozdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdroszczę wyjazdu ;) Z chęcią pojechałabym jeszcze raz do Egiptu, żeby popłynąć Nilem i w ten sposób zwiedzać kraj.
    fajne śniadanie ze świeżymi daktylami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie północna Afryka w ogóle nie ciągnie i nie interesuje, a po wielu opowieściach od Egiptu wręcz mnie odrzuca. Jednak doskonale rozumiem ciekawość życia miejscowych. Za to uwielbiałam naszą przewodniczkę po Bałkanach, że zabierała nas w mało uczęszczane miejsca albo do miejscowych czy przydrożnych knajpek z przepysznym jedzeniem, którego w hotelu nigdy nie zaserwują.

    Ale mimo wszystko - czekam na większą relację z wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie interesuje cała Afryka, poczynając od północnej, a kończąc na czarnej :)

      Usuń
  7. piękne zdjęcia!Też pasjonuje mnie Afryka i marzy mi się podróż do Kenii...
    fajnie,że Ci się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to marzenie stoi na liście "do zrealizowania" jako jedno z ostatnich przed zamieszkaniem w Afryce na stałe :)

      Usuń
  8. Daktyle suszone uwielbiam, ale świeżych nie próbowalam.
    to musial byc wspanialy wijazd ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No wreszcie! Ale wiesz, że nie na to czekałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne zdjęcia.

    Daktyle, uwielbiam!;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny wyjazd, przez post przemawia taka pozytywna energia przywieziona prosto z Egiptu... :) Aż che się tam niezwłocznie polecieć :P
    A śniadanie pyszne i te daktyle giganty *-* ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Giganty, bo nie wysuszone, tak samo jak morele świeże są 3 razy większe od suszonych ;)

      Usuń
  12. Zwiedziłaś ciekawe miejsca. Chętnie poleciałabym do Afryki, Jerozolimy..ale najprawdopodobniej zostanie to tylko moim marzeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, że wróciłaś. ;d A jak tam twój ambitny plan pokazania nam wszystkich śniadań z Egiptu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pojawią się dziś wieczorem :) Wprawdzie tylko 9 z 15, ale będą.

      Usuń
  14. wow,liczyłam na wielki powrót po wyjeździe i doczekałam się <3 cudowne śniadanie,cudowne zdjęcia, a kubek wprost genialny *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy będzie wpis na blogu "my set of dishes"?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co mam gościa i żywię się głównie na mieście, ale jak będę już miała możliwość robienia fotek bez zwracania uwagi wszystkich ludzi na mieście, to postaram się dodać :)

      Usuń
  16. Emmo, a ja z kolei jestem ciekawa Twojej wyprawy od strony technicznej. Czy to był wyjazd zorganizowany czy wybrałyście się indywidualnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Egiptu wybrałyśmy się z biura podróży, ale same, natomiast do Izraela z grupą ok. 40-50 osób. Niestety, bilety lotnicze do Afryki w jedną stronę kosztują dwa razy tyle, co cała wycieczka z biura podróży...

      Usuń
  17. Uwielbiam Morze Czerwone za tą przejrzystość, mogę godzinami pływać z maską i podziwiać podmorski świat :) Też w podróżach najbardziej interesują mnie zwyczaje mieszkańców, niż kluby i drinki na plaży...
    Piękny kubek przywiozłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Za tydzień wybieram się do Hurghady na 1tydz. może Ty mogłabyś mi napisać co NAPRAWDĘ WARTO tam zwiedzić bo w internecie jest tego mnóstwo, a ja chciałabym się skupić na naprawdę fajnych miejscach, jeśli tam również byłaś byłabym wdzięczna za informację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie bym pomogła, ale ja byłam w Sharm el-Sheikh, a nie w Hurghadzie.

      Usuń
  19. łaaaał, cudne zdjęcia! :-) nigdy nie jadłam świeżych daktyli, bardzo żałuję. czekam na jakąś większą relację. pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz, że masz cudny kolor oczu ? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To jeden z tych niewielu elementów mojego ciała, z których jestem dumna ;)

      Usuń
  21. na prezentowanych śniadaniach z afryki jest tylko twoja porcja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasem tylko widać część talerzyka mamy. Aż tak dużo? ;)

      Usuń
    2. nie, no coś Ty!

      Usuń
    3. Czasem porcja wydaje się bardzo duża :D Pszenna bułka, bagietka i tost i coś do tego...
      W żadnym wypadku nie twierdzę, że to źle!! Przecież musiałaś mieć energię na afrykańskie szaleństwa....

      Usuń
    4. Warto dodać, że jadłam tam tylko 3 posiłki, a taka okrągła bułka na pewno nie ważyła więcej jak 30 gramów, bo po przekrojeniu była wklęsła z obu stron ;) Zawsze po tamtych śniadaniach byłam tak samo najedzona, jak po tych w domu. Moja mama zaś w domu je o połowę mniej ode mnie na śniadanie, a tam potrafiła zjeść 5 bułek z obkładem i siłą woli nie zjeść kolejnych pięciu ;)

      Usuń
  22. Masz dużo racji.
    Ale tym "seksturystkom" w pewnym sensie się nie dziwię. Moim głównym problemem w krajach... hmm... południowych było to, że wyglądam blado.
    Kiedy miałam czerwone włosy i bladą skórę we Włoszech interesowałam wszystkich i czułam się wręcz rozszarpywana. Jedni ciągnęli mnie na kawę, inni chcieli koniecznie zgadnąć skąd przyjechałam, a inni... nie wiem, czego chcieli, ale chyba mnie trochę pouwielbiać, bo bardzo dużo mówili, a wyłapałam tylko "bella".
    Wychowana w kulturze powściągliwej, gdzie w knajpie albo w parku dosiada się do mnie maksymalnie jedna osoba... nie byłam, początkowo, gotowa na tyle komplementów.
    Normalnie, może się w głowie poprzewracać :)

    Ale ja się strasznie rozpisałam, a to blog śniadaniowy. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok temu w Tunezji i teraz w Egipcie doświadczyłam dokładnie tego samego, jednak uważam, że trzeba mieć nieco nierówno pod sufitem, jeśli chce się opalać w samych stringach, w dodatku bez górnej części bikini. Nad basenem, w hotelu (!). Taka delikwentka sama się prosi, a następnie oczywiście umawia z każdym, który się nią zainteresuje, czyli chyba po prostu... z każdym.

      Usuń
  23. jej jaka opalona :) cudowne widoki, ta woda! teraz ja marzę o takim wyjeździe :>

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie, będzie mi bardzo miło. :)
Anonimowych użytkowników proszę jednak o podpisywanie się.
Uprzedzam też, że komentarze są moderowane, a te obraźliwe nie będą akceptowane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...