czwartek, 11 kwietnia 2013

~



Sushi z łososiem, awokado i serkiem philadelphia, podane z sosem sojowym i wasabi, kiełkami oraz marynowanym imbirem; saki (z łososiem).
Sushi with salmon, avocado and philadelphia cheese, served with soy sauce and wasabi, sprouts and marinated ginger; saki (with salmon). 

11. kwietnia będę przez chwilę we Wro, poświęcisz dla mnie szkołę? 

Co za pytanie ;) Sylwia nawet nie próbowała mnie namawiać, nie musiała. A ponieważ było to tylko 1.5 godziny, to... dzień wcześniej ogarnęłam, gdzie będzie najbliżej i jak tam dojść*, i czy jest tam coś ciekawego do jedzenia.
Jest - 77 Sushi.


Polecam tę sieć ze względu na pyszności tam serwowane (sushi i algi morskie jadłam po raz pierwszy w życiu, Sylwia zresztą też ;)), a tę konkretną restaurację w Arkadach Wrocławskich - dzięki miłej obsłudze.
Nasza wizyta zaczęła się od wybrania stołu, otwarcia karty i myślenia... długiego myślenia przerywanego śmiechem i niezwiązanymi z niczym: maki, uramaki, saki... aha.






Po 5 minutach podszedł kelner i zaoferował pomoc, odmówiłyśmy. Po jakimś czasie podszedł po raz drugi:

K: Mogę przyjąć zamówienie? 
Ja: Nie, na razie jeszcze nie... wie pan, pierwszy raz przyszłyśmy na sushi. 
K: Właśnie widzę ;) Mogę zaproponować...

No właśnie. Dostałyśmy na próbę po talerzyku alg morskich w świetnym lekkim sosie, którego niestety w żaden sposób nie umiem scharakteryzować oraz talerz maków z łososiem, awokado i serkiem philadelphia. Do tego trochę sosu sojowego, wasabi, marynowanego imbiru i po jednym saki (dobrze odmieniłam?), a calości dopełniły specjalne pałeczki dla początkujących. I całe szczęście, bo byłby problem...
To miała być tylko przystawka, którą od razu obydwie sfotografowałyśmy (jakby dla kelnerów nasze zdezorientowanie nie było wystarczającym powodem do śmiechu...), jednak okazało się tak sycące, że poprosiłyśmy o rachunek (który, nawiasem mówiąc, także nas mile zaskoczył ;)).
Także polecamy, polecamy ^^


Algi morskie.
Seaweed.

*Z serii historii z życia dobrze obeznanej w swoim mieście Wrocławianki: wychodząc z dworca PKP widzimy wieżę galerii Sky Tower, kiedyś Emma widziała jeszcze kawałek Arkad Wrocławskich. Kiedyś, bo dzisiaj jakoś nie widziałam, co usprawiedliwiałam tym, że jakiś budynek musiał nagle wyrosnąć na drodze od dworca do Arkad i złośliwie przesłania mi widok. Sylwia się śmiała, mi było głupio, a potem wróciłam do domu, przez przypadek zobaczyłam mapę satelitarną, która była ostatnio uaktualniona kilka miesięcy temu i co? Ano, róg najbardziej wysuniętego budynku wtedy był w budowie, a właściwie dopiero powstawał dopiero szkielet. W tej chwili prace są zakończone, więc taka sytuacja ^^
Niemniej jednak i tak powinnam tam umieć trafić. Nieważne...

24 komentarze:

  1. przy mojej następnej przesiadce przed majówkami idziesz ze mną na to sushi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zastanawiam się, kogo mogłabym zaciągnąć na sushi, także masz to jak w banku :D

      Usuń
    2. ja mam tam tylko 5 minut drogi, więc też chcę! :)
      jedliśmy tam kiedyś - pycha!

      Usuń
    3. Haha, okej okej :D Przyjeżdżajcie po kolei do Wrocławia, zabiorę wszystkie ^^

      Dorota - a tak na serio, to może się wybierzemy? Kolejne blogowe spotkanie :)

      Usuń
    4. jasne! dlaczego nie? możemy wybrać się na sushi, kawę, ciacho albo lody. ja jestem chętna ;) (tylko miej na uwadze, że trochę stara już jestem :D )

      Usuń
    5. Jaka stara? :P To chyba typowo licealna społeczność wśród śniadaniowców daje takie wrażenie ^^

      Zaprosiłam Cię na fb, tam się umówmy, żeby tu nie robić prywaty ;)

      Usuń
    6. ja bym się też kiedyś pod taki miting podpięła... chociaż nie jestem "śniadaniowcem", ale ja to dopiero jestem stara:):):)

      Usuń
  2. jestem "sushiżercą" :)
    Sushi 77 to świetny wybór na początek przygody z tym daniem:) też lubię to w Arkadach, obsługa jest fajna, cierpliwa i pomocna, a ja zawsze mam jakąś wyjątkową sytuację, którą trzeba kreatywnie rozwiązać, albo zamówienie specjalne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie jadłam sushi. Wszyscy chwalą, może warto by się przełamać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oż kurdę! Pomysł z pałeczkami zajefajny!!! A sushi to król mojej kuchni! <3 ale jest za drogie w przygotowani :((

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam sushi :) Najczęściej przygotowuję sama w domu. Co prawda nie jest to tania kolacja jak na domową, ale warto :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli kiedykolwiek będę chciała zacząć jeść sushi, to zacznę od Wrocławia^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie jadłam.. chciałabym spróbować, a Wasze dodatki mnie przekonują :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, szukałam już informacji na ten temat na Twoim blogu, ale nie mogłam ich znaleźć. Jakie jest Twoje ustosunkowanie do biegania na czczo? Chodzi mi o bieganie mające na celu redukcję tkanki tłuszczowej :).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałam, to fakt :)

      Prawdą jest, że spala się wówczas tkankę tłuszczową od razu, czyli pominięty jest etap około 20 minut czerpania energii z glikogenu, ale biegając na czczo organizm niestety bardzo chętnie sięga po energię z mięśni, więc spalamy i tłuszcz, i mięśnie, więc de facto procent tkanki tłuszczowej w naszym organizmie się nie zmniejsza.

      Jeśli chcesz biegać rano, to najlepiej wciągnąć jakieś odrobinę złożonych węgli oraz trochę chudego białka (ogólnie biegacze jedzą często węgle proste przed treningiem, ale węgle proste ogólnie nie sprzyjają chudnięciu, lepiej sięgnąć po złożone), poczekać kilkanaście do 30 minut i ruszać w trasę :).

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za pomoc :)

      Usuń
  9. jakie ćwiczenia dokładnie są zawarte w Twoim treningu ABS?

    OdpowiedzUsuń
  10. Emma, polecam Szajnochy 11 i Sakane jednak, bo tam jest o niebo lepiej : )

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie, będzie mi bardzo miło. :)
Anonimowych użytkowników proszę jednak o podpisywanie się.
Uprzedzam też, że komentarze są moderowane, a te obraźliwe nie będą akceptowane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...